8/19/2015

Zerujemy! Denko 3/2015

I znowu denkuję!
Dziś trafiło się troszkę kolorówki ale od razu możecie wyjść z założenia, że jeśli produkt jest niewykorzystany a ląduje w koszu, to jest z nim coś nie tak :D
Od czego by tu zacząć... Będzie mały chaos ale jakoś sobie damy rady nie? ;)

Palmer's, Cocoa Butter Formula with Vitamin E. Nawilżający balsam do ciała z którym skończyłam swoją przygodę raz na zawsze. Moją szerszą opinię na jego temat możecie znaleźć TU.
Ziaja, Sopot Spa, mydło z algami pod prysznic. Nie wysuszyło mi skóry, dobrze się pieniło, przyjemny zapach i niska cena. Już w pewnym momencie myślałam sobie: no żesz skończ się wreszcie! Więc wydajny ten czort:)
Garnier, płyn micelarny. Cóż ja mam powiedzieć?... Mój ulubieniec ot co i tyle:) Więcej na jego temat tutaj. Mam jego drugie opakowanie w zapasie a na chwilę obecną uskuteczniam jego zielonego kuzyna:) 
Neutrogena, ochronny sztyft do ust. Miało być pięknie, zmysłowo i miękko. Wyszło sucho, przeciętnie i byle jak. Miałam wrażenie że w chwili gdy sztyft znika z ust to znika też jakiekolwiek nawilżenie. Poza tym dość tłusta formuła jak dla mnie zbyt mocno wyczuwalna na ustach.
Eveline, Eyeliner Celebrities, tusz do kresek. U mnie w kolorze brązowym. Bardzo lubię ten produkt zważywszy na jego cenę. Przed aplikacją warto parę razy nim wstrząsnąć. Wodoodporny to on zdecydowanie nie jest i na bank nam spłynie aczkolwiek jeżeli nie mamy w planach zalać naszych oczy z mniej wiadomych powodów, to sprawdzi się on bardzo dobrze. Ode mnie dostaje też plusa za cieniutki, precyzyjny pędzelek.
Cien, lip glossnr 13 sparkling champagne. Gdzie ja miałam oczy jak go kupowałam? Tu się daje we znaki brak testerów, bo liczyłam, że będzie bardziej transparentny a tu istna tafla na ustach. Nie mam raczej zarzutów do konsystencji, ale jak ja nie znoszę efektu zmrożonych ust... Brrr... Nic tylko niebieski cień na całą powiekę i mogę zrobić sobie prywatny powrót do przeszłości. No niestety temu panu dziękujemy:(
Smart girls get more, lip gloss. Niestety tu już nr koloru się starł. Pamiętam, iż kupiłam go w niziutkiej cenie a firma dopiero wchodziła na rynek. Strasznie lubiłam ten błyszczyk. Delikatny kolor odświeżajacy look a sama formuła lekka i nieklejąca. Przychodzi na niego czas ponieważ czuję, że zmienił zapach a to znak, iż pora się rozstać.
Essence, glossy lipbalm, mango icecream. Ten kolega bardzo szybko się rozwarstwił i zamiast koloru wypluwał z siebie wodę. Potem zmienił zapach na jakiś taki ciężki i chemiczny. Kolejny któremu mówię: żegnaj!
Debby concealer, Solution fluid concealer nr 02.Jako do produktu nie mam zastrzeżeń. Długo się utrzymywał i ładnie krył niedoskonałości lecz kolor nie był dla mnie idealny niestety. Jestem pewna, że jeszcze wypróbuję jakiś produkt do twarzy firmy Debby w niedalekiej przyszłości.
Max Factor, 2000 Calorie, dramatic volume. Formułę tuszu bardzo lubię, jego szczoteczkę już mniej. Mimo wszystko tusz był trwały, wydajny i pozwalał na idealne pokrycie rzęs od ich nasady aż po same końce. Co prawda już do niego nie wrócę, bo codzienne używanie szczoteczki z innego tuszu to dla mnie żaden komfort użytkowania. Jedyny minus to jakby sama formuła była lekko za sucha?...
Editt cosmetics, Volume intense black mascara, pogrubiający tusz do rzęs. To jeden z moich lekko szalonych eksperymentów. Dostępny jest w sklepach typu wszystko po 3zł. Ten to akurat kompletny niewypał bo nijak to nie pogrubiało a ponad to szybko zaschnął, ale już jego braciszek sprawuje się aż po dzień dzisiejszy.
Maybelline New York, Affinitone, puder prasowany, odcień nr 24. Ciekawy produkt. Co prawda nie zdążyłam Wam pokazać jak wygląda na skórze ale u mnie dawał jakby satynowe wykończenie makijażu. Jeżeli miałabym się odnieść do tego jak długo pozostawiał nasza buzię w macie, to mam zastrzeżenia bo nie więcej niż 4h ale tu warto pamiętać, że zdecydowaną rolę odgrywa podkład. Samo opakowanie niby fajnie bo ma lusterko ale nie upadło mi a i tak mam go w 2 częściach i to jakże zmasakrowanych.
Joko, Marrakech dream for blodne, puder brązujący. Za brak parabenów ma plusa. Za piękne tłoczenie także kolejny plusik. Producent zapewnia nawet formułę wzbogaconą o olej kokosowy i arganowy. Tylko co z tego jak on jest iście pomarańczowy? Kupiłam go na początku mojej podróży z makijażem, gdzie na rynku nawet nie było produktów do których mogłabym go przyrównać i powiedzieć: o, pomarańczka... Teraz się za głowę łapię jak niekiedy przeglądam zdjęcia a jestem tym cudakiem wymalowana... I jeszcze plamy to robiło.
Cien, SOS Hand Concentrate. Jego formuła jest iście glicerynowa. Dość ciężka i tłustawa natomiast jak damy jej minutę to się wchłonie i nawet dłonie wyglądają na bardziej wygładzone. Jak na tak małą tubkę 75ml jest bardzo wydajny. Sprawdzi się w okresie zimy gdy kremy na bazie wody to nasz największy wróg.
Isana, mydło w kostce Special, przeciwbakteryjne, silnie odtłuszczające. Jak kończy mi się moje naturalne mydło do pędzli to sięgam właśnie po to. Dodatkowe działanie antybakteryjne zawsze mile widziane. Nie zniszczył mi pędzli, ale myślę, iż poszukam czegoś jeszcze bardziej delikatnego dla moich 'dzieci'. ;)
Bielenda, Młodzieńczy Blask, Odżywczy krem ultra nawilżający na dzień i na noc. Zapewnienie o braku parabenów, sztucznych barwników i oleju parafinowego przekonało mnie do jego zakupu. Lekka formuła, szybko się wchłaniająca o przyjemnym zapachu. Wszystko zamknięte w szklanym słoiczku. Dla mnie duży plus bo nie zapycha, delikatnie pielęgnuje skórę. Niestety nie zauważyłam efektu: wow. Po prostu przyjemny kremik ale szukam dalej swojego ulubieńca,
Isana, hand creme, kamille. Dla mnie ten krem to podstawa podczas pielęgnacji dłoni latem. Lekki, szybko się wchłania, nie pozostawia wyczuwalnego filmu na skórze. Opakowanie z którego wygrzebiemy do cna resztki produktu a cena przyjemna dla portfela. Póki co robię sobie od niego przerwę bo jest sporo innych jego kolegów na półkach sklepowych, ale nie twierdzę, że do niego nie wrócę. :)
Efektima Instytut, Claryfing Mask, glinkowa oczyszczająca. Tu widzicie jedno opakowanie ale mam w zwyczaju jak używać maseczek to 4/5 razy by widzieć czy faktycznie działa. Tu bym określiła działanie jako lekkie oczyszczanie Nie powrócę do niej ze względu teoretycznie ładny zapach ale dla mnie jest on denerwujący. Może innym przypadnie do gustu.
Ziaja, liście zielonej oliwki, oliwkowy płyn dwufazowy demakijażu oczu i ust. Już niedługo będzie notka na temat niemal całej serii ale krótko o nim: radzi sobie z każdym topornym, wodoodpornym produktem, warstwa którą pozostawia jest lekko tłusta (to nie tak jak kiedyś, gdy świeciłyśmy się jak wysmarowane masłem). W miarę delikatny dla oczu. Jedynie na wydajność będę narzekać bo skończył mi się po miesiącu?... :/
Bebeauty, zmywacz do paznokci. Nie wiem czy ja miałam pecha i trafił mi się felerny egzemplarz czy wszystkie tak mają, ale z pompki zmywacz ciekł na potęgę. Poza tym tani, skuteczny. Cóż chcieć więcej.
Bio-Regeneracja, szampon do włosów zniszczonych. Proste opakowanie. Delikatnie pielęgnuje skórę głowy, niestety dobrze po nim nałożyć jakąś odzywkę bo włosy są dość szorstkie, bez poślizgu. Bardzo przypadł mi do gustu zapach rumianku, jak w czasach dzieciństwa :D I bardzo tani bo coś w granicach 4zł.
Seboradin, przeciw wypadaniu włosów, ampułki. 14-dniowa kuracja do włosów. Powiem tak... Aplikacja przyjemna bo mamy 14 ampułek i jedna spokojnie starcza na cały skalp głowy. Jeżeli chodzi u mnie o redukcję wypadania to hm... była ona słabo widoczna aczkolwiek widzę, że pojawiło się troszkę babyhair więc pozostaje mi wierzyć, że jednak wzmacnia włosy... Nie wiem jednak czy za cenę prawie 40zł efekt mnie zadowala:/

Troszkę tego się nazbierało:) 

2 komentarze:

  1. Dzięki za uwagę, naprawione. Chyba było dla mnie to tak oczywiste, że jest świetny, iż zapomniałam to napisać:D

    OdpowiedzUsuń
  2. micela Garniera bardzo lubię :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)