9/16/2015

Szał ciał czyli Maybelline Color Tatoo, Creme de Nude

A psik! Klik. A psik! Klik.
Czemu takie powitanie? Bo leżę i ledwo dyszę... Czasami geniusz niektórych mnie poraża. Tym razem poraził mnie na tyle skutecznie, że leżę z zawalonymi zatokami i uczuciem, iż lada moment wypluję płuca.

Wybaczcie, ostatnio mało mnie tu znowu ale tak już bywa, ze życie momentami tak absorbuje, iż nie wiadomo kiedy cały ten czas ucieka. Jeszcze się pomęczycie z takimi nieregularnymi 'dostawami' informacji ale po kolejnej przeprowadzce wszystko (mam nadzieję!) się unormuje.

Jako, że ostatnio pojawiła się nowość na półkach sklepowych, która wstrząsnęła i przewróciła świat blogerek kosmetycznych do góry nogami to i ja koniecznie musiałam choćby pojawić się w niedalekim towarzystwie tego kosmetyku. Na początku trochę mi cena wadziła, bo co jakbym chciała kupić od razu dwa? Ale, że głupiemu szczęście sprzyja, wychodząc z pracy szybko wbiegłam do Rossmanna po podstawowe rzeczy a tu nagle mój wzrok focusuje :P się na promocji... O tak :D

CENA: od regularnej czyli ok. 25zł, przez 19zł (ja za tyle kupiłam) bo ok. 16,50zł -za tyle stoją w obecnej promocji Super-Pharm.
PIGMENTACJA: bardzo dobra. Mój kolor Creme De Nude 93 czyli cielisty, lekko żółty. Niweluje on zaczerwienienia powieki. Nakładając go placem lekko go wklepuję i sięgam dwa razu do słoiczka by powieka była idealnie wyrównana.
PRZEZNACZENIE: pierwotnie miał to być kremowy, wodoodporny cień. U mnie stosowany jest typowo jako baza pod cienie. I... Chyba nie wyobrażam sobie go stosować inaczej. Pomimo tylu pozytywnych recenzji u mnie cień bez nałożenia innego, sypkiego czy też np przypudrowania zbiera się w załamaniu! Pewnie musiałabym nałożyć go, potem się położyć, zamknąć oczy i poczekać by wysechł ale bądźmy przytomni, kto ma na to czas z rana?
TRWAŁOŚĆ: jak już wspomniałam- trwałość cieni prasowanych, suchych przedłuża rewelacyjnie. Dla mnie makijaż nałożony o godzinie 9 rano wygląda identycznie jak po 10h na powiece.



Największa wada?
Zaskoczył mnie tym, iż zbiera się w załamaniu powieki i nie wiem w jakiej pozie i ile miałabym czekać zanim zastygnie:/
Wyjątkowa zaleta?
Świetnie radzi sobie jako baza. Nie tylko przedłuża trwałość cieni ale także wybija lekko ich kolor.
Podsumowanie.
Wiem, że dostępne jest jeszcze kilka odcieni z tej matowej serii. Nie wiem czy to tylko moje wrażenie ale porównując do starszej edycji te są odrobinę bardziej kremowe?... Na początku napalałam się jak szczerbaty na suchary ale teraz zluzowałam wodze i myślę, że kolor który posiadam był dobrym wyborem. Chciałam się skusić jeszcze na delikatny odcień różu i matowego brązu ale to może spokojnie poczekać :) Bazę pod makijaż oka mam- całą resztę mogę załatwić suchymi cieniami, których u mnie nie brak ;)
 A teraz Wy! Przyznawać się która skusiła się na nowość? Jakie są Wasze wrażenia?

4 komentarze:

  1. U mnie ten odcień się średnio sprawdza, o wiele lepiej trzyma się wersja de rose :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ten matowy brąz, kupiłam go jakoś za połowę ceny. U mnie pod koniec żywotnosci on and on bronze się zbierał w załamaniu, problem zniknął kiedy zaczęłam nakładać go pędzlem.

    Zdrówka :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Własnie zamówiłam 2 sztuki -Twój kolor i De Rose. No i ciekawa jestem czy będą zachwyty ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie skusiłam się bo nie sprawdzają się u mnie tego rodzaju cienie. Paint poty z MACa musiały iść w świat bo na mojej powiece się rolowały :(

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)