4/30/2015

Matowa pomadka w Biedronce? Czemu nie! Czyli test na chipcika.

Biedronka czasami wchodzi na rynek z serią kosmetyków BEBEAUTY, które nie obciążą zanadto naszego portfela. Raz są to produkty bardziej trafione, raz mniej. Tym razem jestem bardzo miło zaskoczona stosunkiem ceny do jakości.
Cała seria obejmuje róże, pudry, bronzer, zestaw do stylizacji brwi, tusze, odżywki do rzęs, pomadki, błyszczyki, lakiery i kilka innych. Żaden z błyszczyków nie zawiera drobinek brokatu a wszystkie to mocno nasycone, soczyste kolory idealne by przywitać radośnie wiosnę. Pomadki zaskoczyły mnie jeszcze bardziej bo są z rodzaju tych matowych. Tak! Matowych! Cena? A to się dowiecie za chwilę. :)
Tak oto prezentuje się najmniej różowa pomadka z całej serii. Matowe opakowanie zamykane na lekki 'klik'.
Powyżej usta ze świeżo nałożoną szminką i poniżej 2h później.

To teraz pora na konkrety, które było mi dane zauważyć:
CENA: 5,99zł! Rewelacja nie? :D
DOSTĘPNOŚĆ: nie wiem na jaki czas wprowadzono te małe tekturowe stojaki w Biedronkach. Jeżeli ludzie się rzucą na te towary to może być ciężko w późniejszym czasie by dostać co nas interesuje.
FORMUŁA: Lekko kremowa, dzięki czemu nie będzie się wylewać poza kontur ust. Brak tu też szukać tępego ciągnięcia po ustach. Producent zapewnia matowe wykończenie. Początkowo się zdziwiłam bo zaraz po nałożeniu szminki ponieważ lekko odbijała ona światło (zdjęcia powyżej):/ Efekt ten niknie po jakiejś pół godzinie kiedy to kosmetyk leciutko zastyga bądź się odrobinę zje.
KOLORYSTYKA: do wyboru mamy kilka kolorów, od mojego najbardziej nudziakowego poprzez róże, koral do mocnej czerwieni.
PIGMENTACJA: jak dla mnie zadowalająca. Całkowicie zakryła naturalny kolor moich ust.
TRWAŁOŚĆ: jak na tak taniutki produkt to zaskakująco dobra. Pokazałam Wam zdjęcia jak szminka prezentuje się po 2h na ustach przy czym piłam i jadłam.
ZAPACH: słodki lecz na ustach nieco mniej wyczuwalny. Kompletnie mi nie przeszkadza.

Podsumowanie.
Jestem mile zaskoczona tą serią. Modne kolory gdzie myślę, że każdy coś dla siebie wybierze. Normalnie mam ochotę kupić jeszcze jedną... Są piękne. Nie wierzycie? To zajrzyjcie do najbliższej biedronki;) Za cenę niecałych 6 złotych mamy szminkę, której ustępuje niejedna ta drogeryjna i bardziej znana. Jedynym minusem jest kupowanie w ciemno bo próżno szukać testerów bądź lustra.

Napiszcie czy dałyście się skusić nowej ofercie:)


4/28/2015

Dm/Natura/Rossmann

Pora skończyć podróże małe i duże i wrócić do rzeczywistości:) Nie wiem co gorsze, bo przyjeżdżam i mam ochotę wydać w drogerii więcej pieniędzy niż na wyjeździe:/ Tu drobnostki, które nabyłam kiedy ''wakacjonowałam się" ;)
Żel pod prysznic z limitowanej edycji urzekł mnie zapachem i mega kolorowym opakowaniem. Cena niziutka bo po przeliczeniu na naszą walutę to ok. 3,5zł. Następny jest płyn do czyszczenia pędzli z firmy ebelin za ok. 16zł (gdzieniegdzie u nas widziałam ten sam produkt za 33zł!). Moim celem jednak była gąbeczka peelingująca oraz masująca do skóry twarzy za jakieś 10zł. Już nie mogę się doczekać kiedy będę jej mogła użyć.

Wracam do kraju i zewsząd atakują mnie promocje. Może dobrze się stało, że częściowo półki są przebrane a więc portfel nie będzie tak głośno płakał.
Przedstawiam Wam jeszcze dwa niedobitki z Drogerii Natura:
- essence, silky touch blush w kolorze 01 adorable, piękny, delikatny, dziewczęcy róż odświeżający wygląd buzi.
- essence, lipliner w kolorze 13 transparent, długo się nad nią zastanawiałam ale nie wiem czemu, przecież to tak uniwersalny produkt:)
Teraz coś z Rossmann'a:
-Wibo, Deluxe Brightener czyli korektor rozświetlający do stosowania nawet na wrażliwą skórę pod oczami. Jestem ogromnie ciekawa jak się sprawdzi bo jest to jedna z nowości firmy Wibo.
-Bell, Anti-Redness Primer z serii HypoAllergenic. Ile ja się musiałam za nią nagonić... Baza ta chodziła z półek jak ciepłe bułeczki.
-Bell, CC Cream Make-up, fluid korygujący, 01 Porcelain. Jedna z topowych vlogerek pochwaliła ten produkt i oczywiście całym mieście udało mi się dorwać dosłownie! ostatnią sztukę... Zobaczymy czy to faktycznie taka rewelacja:) Liczę, że będzie miał lekką formułę, idealną na lato lecz nie widzę w nim niestety filtra przeciwsłonecznego... :/
- Eveline Cosmetics, Korektor 2 w 1, art scenic. Już go miałam a szukając czegoś taniego co sprawdzi się pod oczy znowu na niego natrafiłam.
- Eveline Cosmetics, Cover Sensation, długotrwały podkład kryjący w kolorze 101 Ivory. Dobrze się zapowiada jego kolor, jasny i żółty ale nie przesadnie. Już mnie ręce świerzbią żeby przetestować tą nowość ze sklepowych półek.
-Eveline Cosmetics, Celebrities Beauty, matująco-wyładzający puder mineralny w kolorze 21 Ivory. Ładne, ekskluzywnie wyglądające opakowanie idealne do torebki.
- Maybelline New York, AffiniMat, puder matujący w kolorze 10 Ivory. Będzie idealnie do pary z podkładem, który u mnie już gości jakiś czas.

4/20/2015

Drogeria Natura i -40% na kosmetyki do makijażu...

Od dziś mamy okazję kupić kosmetyki dostępne w szafach Drogerii Natura o 40% taniej. Promocja obowiązuje przy zakupie minimum dwóch sztuk ale... Bądźmy szczerzy, która kupi tylko dwa kosmetyki? Ja przebierałam, wybierałam a wszystko tak nieziemsko korciło! Pierre Rene, Kobo, Essence... :'( Niestety wprowadziłam sobie mały reżim pod względem ilości zakupionych szminek, podkładów, róży i całego pozostałego arsenału. Listę zakupów obcięłam do absolutnego minimum i oto ona:
- Kobo Professional, Make Up Fixer Spray
- my Secret, paleta cieni hot colors, revolt against the nude 
- essence, eyeliner pen, extra longlasting

Paleta cieni chodziła za mną od kiedy tylko wspięła się na sklepową półkę. Cienie są mega napigmentowane, wystarczy lekko dotknąć a kolor bije nas po oczach! Nie ukrywam, że najbardziej zależało mi na pomarańczu i pięknym, nasyconym niebieskim. Uznałam, iż paltka będzie alternatywą dla nowych, neonowych cieni z Kobo.
Eyeliner to był kompletny niezbędnik bo już praktycznie wszystko co mam w tym zakresie jest na wykończeniu. Mam nadzieję, ze jego forma przyspieszy mój ranny makijaż a kreska to bedzie czysta przyjemność :P
Mój diabełek na prawym ramieniu już od długiego czasu szeptał mi o spray'u utrwalającym makijaż. No i to była niepowtarzalna okazją! Niecałe 18zł? Bez gadania:) Czasami zdarza mi się tam kogoś 'malnąć' a przykro mi jak niekiedy kosmetyki nie wytrzymują tyle czasu ile byłoby to wskazane więc fixer jest idealnym rozwiązaniem. :)

Za wszystko zapłaciłam niecałe 32zł:) Pani przy kasie dorzuciła jeszcze kilka próbeczek i gazetkę z Natury. :) Uważam, że małe zakupy ale udane. Oczywiście korektorów rozświetlajacych z Kobo nie było bo i po co. :/ Zastanawiam się także nad podkładem z Pierre Rene, Skin Balance. Pomóżcie, podratujcie opinią jak się sprawdza i czy w ogóle:)

4/08/2015

L'oreal, seria True Match, podkład N1 oraz korektor nr 1 IVORY

Ten podkład wywołał burzę na niejednym z portali kosmetycznych i nic w tym dziwnego. Moja reakcja na oba kosmetyki także nie była jednoznaczna.
Pierwsza aplikacja a moja reakcja wyglądała w przybliżeniu tak: 60zł za coś takiego?! Co za oszustwo!
Piąta aplikacja przebiegła nieco spokojniej: dobrze, że kupiłam go za 30zł w promocji... No niech będzie...
Ósma aplikacja: mmmm fajny ten podkład, podoba mi się!...
I bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze... Ja sama dopiero po czasie wywnioskowałam, co miało wpływ na tak szybką zmianę mojego nastawienia do tego kompletu.

Na pierwszy ogień idzie podkład.
APLIKACJA: tu chyba zaczęła się przygoda od nienawiści do miłości. Nakładany płasko ściętym, niezbitym, syntetycznym pędzlem nie sprawdzał się zbytnio na skórze suchej. Robił 'mazy' i bardzo podkreślał suche skórki już po chwili. Nakładany ruchem stęplującym, pędzlem bardziej napakowanym włosiem, utrzymywał się zdecydowanie dłużej oraz dawał lepsze krycie. Nałożony gąbeczką wyglądał najbardziej naturalnie, stapiając się lekko ze skórą, krycie jest lżejsze, w kierunku średniego (aczkolwiek ja nie potrzebuję większego). Ten sposób przypadł mi najbardziej do gustu. Nakładany paluszkami... krycie ma najsłabsze a i wydaje mi się, że traci na trwałości.
CENA: to w zależności od miejsca zakupu 30-60zł. Sześć dych.... No aż ciężko mi się robi...
DOSTĘPNOŚĆ: praktycznie każda drogeria stacjonarna i internetowa.
KOLORYSTYKA: tu firma L'oreal naprawdę się wykazała:) Jak dotąd wszystkie pozostałe ich podkłady były dla mnie o tysiąc odcieni za ciemne i zbyt pomarańczowe. Tu jednak mamy do czynienia z ogromnym wyborem kolorów w odcieniach chłodnych, ciepłych i neutralnych. Kolor nr N1, który posiadam jest dla mnie idealny nawet zimą! Barwa nie za różowa, nie za żółta. Bladzioch  jest zadowolony wreszcie :D Dodatkowo cała filozofia tej serii obraca się wokół założenia, że kosmetyk będzie się lekko dopasowywał do naturalnego kolorytu naszej skóry. Faktycznie zmienia się jego odcień ale tylko odrobinę.
KONSYSTENCJA: dość płynna, na buzi dająca pudrowo-satynowe wykończenie, potrzebuje przypudrowania w jedynie strefie T.
KRYCIE: średnie, które możemy stopniować.
OPAKOWANIE: szklana, elegancka buteleczka z pompką i plastikową nasadką. Podkład długo musi stać byśmy mogły wypatrzyć po czasie gdzie jest aktualna jego granica.
TRWAŁOŚĆ: z moich obserwacji wynika, iż zależy zdecydowanie od sposobu aplikacji więc tu wracam się do puntu APLIKACJA. Przy nakładaniu go gąbeczką utrzymuje się na skórze ok. 6h spokojnie, wyciera się niestety w miejscach newralgicznych czyli czubek nosa, brody. Lubi transferować. Jeżeli słabo go przypudrujemy to po ok 4h dotykając paluchem buzi zobaczymy jak zostaje na dłoni. Kiedy nakładałam go mało zbitym pędzlem syntetycznym to fluid znikł w trymiga z twarzy, stąd to kiepskie pierwsze wrażenie.
WYDAJNOŚĆ: zważywszy na bardzo płynną konsystencję 2 pompki to minimum by pokryć całą twarz. W zależności jakiego akcesorium używamy nawet 4 pompki (pędzel) schodzą na wyrównanie kolorytu twarzy.

Dlaczego kupiłam?
Małą karierę na YT robił brat bliźniak podkładu True Match czyli jego amerykańskie wydanie a, że miałam okazję dorwać stacjonarnie wersję europejską za pół ceny postanowiłam zaryzykować.
Największa wada?
Nienawidzi się z suchymi skórkami, wygląda to mało apetycznie.:/ Lubi trochę transferować na ubrania i znikać w miejscach narażonych na otarcia.
Wyjątkowa zaleta?
Wybór kolorystyczny. Jeżeli ktoś jest takim bladziochem jak ja to tu może znaleźć ostatnią deskę ratunku. Juupiii! ;)
Podsumowanie.
Mam cerę suchą i gdy tylko płata mi ona figle to podkład idzie w odstawkę bo jakakolwiek sucha skórka jest widoczna z daleka. Nie narzekam na niego gdy moja buzia uspokoi się, ponieważ wtedy podkład nałożony gąbeczką wygląda cudnie. Raz robiłam eksperyment mieszając owy fluid z jednym z serii Rimmel'a by go przyciemnić. Mieszanka wytrzymała bez drgnięcia całą noc i to na cerze normlanej w kierunku tłustej. Zastanawiam się kto będzie idealnym odbiorcą dla tego podkładu. Zadowolone powinny być osoby z cerą normalną. Mam obawy, że u cery tłustej będzie bardzo szybko znikał. Wniosek wysnuwam jeden: bez gąbeczki nie biorę się za jego nakładanie.


Co powiecie na stworzenie porównania naszej europejskiej wersji tego podkładu do jego amerykańskiego brata? Proszę o sugestie:)

Teraz zajmę się korektorem.
APLIKACJA: każdy korektor nakładany palcami wygląda najbardziej naturalnie stapiając się pod wpływem ciepła dłoni ze skórą no i tak jest też w tym przypadku. Palcom dorównuje jedynie gąbeczka (co preferuję ze względu na wygodę gdzie nie muszę myć rąk po każdym etapie makijażu)
CENA: w promocji bądź drogeriach internetowych okazjonalnie od 20zł- 40zł
KOLORYSTYKA: do wyboru mamy teoretycznie 9 odcieni odpowiednio do tonów ciepłych, zimnych, neutralnych. Zastrzelcie mnie ale czy któraś widziała ten pełen wybór na półce sklepowej? Maksymalnie raz trafiły mi się dostępne 3 kolory. Ja mam najjaśniejszy nr 1, który jest typowo żółty co widać na zdjęciu w porównaniu z neutralnym kolorem podkładu.
KONSYSTENCJA: dość treściwy korektor jednak o wcale nie ciężkiej konsystencji.
KRYCIE: zadowalające. Kosmetyk spokojnie daje sobie rady z moimi zasinieniami pod oczami neutralizując je. Przykrywa także lekkie zaczerwienienia.
OPAKOWANIE: forma typowego 'błyszczyka' z gąbeczkowym aplikatorem. Jest to na tyle niewygodne ponieważ nie mamy szans wykorzystać korektora w 100%:/ Nie lubię marnować  kosmetyków, zwłaszcza tych dobrych a tu nie mamy szans go wydłubać ani przeciąć opakowania.
TRWAŁOŚĆ: zdecydowanie dłuższa niż podkładu. Konsystencję ma lekko zastygającą ale nie zauważyłam by powodował przesuszanie skóry pod oczami a stosuję go codziennie od dobrych 4 tygodni.

Dlaczego kupiłam?
Lubię stosować równocześnie kosmetyki z tej samej serii. Korektorów też nigdy dosyć a poza tym ma ładny kolor.
Największa wada?
Opakowanie, w którym pozostanie nam niewykorzystane jakieś 15% całości.
Wyjątkowa zaleta?
Trwałość ląduje na pierwszym miejscu. Ładnie maskuje także moje cienie pod oczami, co w zupełności mi wystarczy.
Podsumowanie.
Początkowo nie polubiłam się z tym korektorem ale chyba wynikało to z jego niedocenienia ponieważ przed nim używałam korektora Bourjois Healthy Mix, który jest dla mnie guru. Szybko jednak się otrząsnęłam używając innego, przeciętnego korektora i już miałam porównanie z jakim gagatkiem mam do czynienia. Sam koretkor delikatnie zastyga nie zbierając sie tym samym w zmarszczkach wokół oczu. Szkoda, że firma L'oreal nie zmieni formy opakowania no ale cóż...

4/02/2015

Makeup Revolution, VIVID BAKED HIGHLIGHTER, GOLDEN LIGHTS

Uznałam, iż warto kontynuować sagę na temat rozświetlaczy. Dziś na tapetę bierzemy produkt firmy, na punkcie której internet oszalał. Sławna para to Makeup Revolution i chyba jeden z ich najsłynniejszych produktów czyli VIVID BAKED HIGHLIGHTER. Uwielbiam lekki błysk na skórze, który sprawia, że twarz wydaje się bardziej promienna i zdrowsza. Takie podejście jest też kwestią czasu. Pamiętam jak jeszcze 5 lat temu hołdowałam idealnemu matowi na buzi.
CENA: zazwyczaj oscyluje w granicy 15zł za 7,5g. Warto wziąć pod uwagę koszty wysyłki bo owy produkt nie jest do nabycia stacjonarnie.
FORMUŁA: rozświetlacz jest wypiekany, a co za tym idzie dość twardy. Może mieć to swoje plusy czyli nie zrobimy sobie nim krzywdy przesadzając z jego ilością. Jeżeli ktoś chce sobie doładować jego zdrową dawkę to musi pomajtać pędzlem w opakowaniu kilka razy.
KOLORYSTYKA: dostępne są 3 odcienie (lekko fioletowy, złotawy i brzoskwioniowo-różowy). Ja mam w posiadaniu ten o złotawym zabarwieniu. Uważam jednak, iż kolor rozświetlacza na buzi jest delikatnie zbyt żółty i nie będzie pasował do każdego makijażu.
OPAKOWANIE: klasyczne z grubego plastiku, na zatrzask. Przy pierwszym kontakcie o mało co nie pogubiłam moich paznokci, pięknie wychodowanych siłując się z opakowaniem, lecz po miesiącu jego stałego używania już nie mam problemu z jego otwarciem.
WYDAJNOŚĆ: i tu robię takie głośne: łoooooo kurde. Chyba za swojego życia go nie wykorzystam a już na pewno nie przed upłynięciem terminu ważności (12 miesięcy). Przy codziennej aplikacji przez 2 miesiące ledwo zauważyłam JAKIKOLWIEK ubytek. To ładne tłoczenie jest minimalnie wytarte tylko na środku. Sam produkt jest twardy i przypuszczam, że dzięki temu przetrwał jeden upadek bez żadnych uszkodzeń.



Dlaczego kupiłam?
Miałam nadzieję, iż znalazłam ideał, który będę stosować dzień w dzień.
Wyjątkowa zaleta.
Wydajność to raz a dwa, że daje bardzo ładny efekt rozświetlenia na licu bez brokatowych drobinek.
Największa wada?
Obyłoby się bez wad ale kolor nie do końca w rzeczywistości spełnił moje oczekiwania. Nie jest tak neutralny jakbym chciała i jego żółtawy odcień zdecydowanie przebija.
Podsumowanie.
Nadal twierdzę, że rozświetlacz jest piękny, można go wykorzystać jako cień do powiek, nie pyli się, brak mu tandetnych dużych drobinek a pigmentacja leży na przyzwoitym poziomie. Cena 15zł za tak dużą ilość jest na prawdę rewelacją. Podoba mi się nawet wypukłe opakowanie, które przyjemnie 'siedzi' w dłoni. Makeup Revolution! Czekam na kolejny taki produkt tylko w bardziej neutralnym albo szampańskim odcieniu.

Z biegiem czasu wiem, iż teraz pokusiłabym się od razu na zakup palety 3 rozświetlaczy skomasowanych w jednym opakowaniu bo wychodzi to najnormalniej taniej.
Swego czasu miałam bzika na punkcie tej firmy i to nie jedyna rzecz od nich, którą już używam od dłuższego czasu. Może macie coś z MUR? Chwalicie sobie?