8/18/2015

Nivea Lip Butter czyli naturalna piękność

Wybaczcie mi moją nieobecność ale dostawca internetu się nie popisał... Zaczynamy delikatnie:)
Jaki kolor na lato jest najlepszy? Naturalnie, że naturalny!
Mowa tu o naszych ustach. Latem nie musimy im dokopywać, pokrywając je kolejną warstwą mocno barwiących pomadek czy farbek.
Ja znalazłam coś co pasuje do każdego makijażu i na każda okazję, a poza tym podoba się męskiej części populacji;) Bo nie ma jak naturalność moje Panie! A kiedy jak nie właśnie latem możemy, a wręcz musimy sobie na nią pozwolić?
Szał na ten produkt jakoś mnie nie ogarnął ale to tylko do momentu kiedy nie dorwałam go w swoje łapska. Uważam, że to must have a produkt tego typu powinien znaleźć się w każdej kosmetyczce. Nie tylko pielęgnuje ale także uwydatnia usta.

Takie maleństwo a robi tyle roboty!
APLIKACJA: jak do użytku własnego to możemy zastosować paluch- bo najszybciej. Jeżeli chcemy go nałożyć obcej osobie np. przed makijażem to bez problemu pobierzemy produkt jakimś wysterylizowanym narzędziem. Zazwyczaj nie lubię dłubać palcami w produkcie bo wiadomo, że bakterie kochają ten sposób więc warto mieć na uwadze by ręce przed aplikacją dobrze wyszorować.:)
CENA: przeważnie 10zł. Zdarzają się promocje/wyprzedaże i za 5zł może być nasz. Opakowanie zawiera 16,7g produktu.
DZIAŁANIE: zmiękcza i natłuszcza usta. Używam go na początku makijażu, kiedy wiem, że na usta pójdzie coś wysuszającego. Nałożony solo mam wrażenie, że lekko rozjaśnia kolor warg. Balsam Nivei nadaje pięknego i subtelnego blasku dzięki czemu usta wyglądają na podkreślone i większe. Myślę, że całkiem dobrze sprawdzi się również w zimie (patrząc na jego wydajność spokojnie mi starczy do tego czasu), ponieważ tworzy ochronną warstewkę na ustach.
OPAKOWANIE: maleńki metalowy, spłaszczony słoiczek! Co prawda długie paznokcie czy mokre ręce nie pomogą przy jego otwieraniu no ale... Metalowe ścianki opakowania się odkształcają kiedy niechcący potraktujemy je czymś cięższym.
ZAPACH: omnomnom. Jak mam ten balsam na ustach to zdarza mi się zrobić dzióbek, żeby go powąchać:P Utrzymuje się  do około pół godziny od aplikacji.

Największa wada?
Jakoś cena 10zł za ten skład do mnie nie przemawia no ale od czego są promocje...
Wyjątkowa zaleta?
Waham się bo nie wiem czy wymienić tu smakowity zapach czy to jak subtelnie podkreśla usta... Hmmm...
Podsumowanie.
Jeżeli chcę mieć w podróżnej kosmetyczce coś co sprawdzi się równocześnie jako element makijażu i pielęgnacji to pakuję masełko do ust z Nivea. Ponad to przecież możemy go wykorzystać w podbramkowej sytuacji na jakiś mały fragment wysuszonej skóry. Uwielbiam jak delikatnie podkreśla usta. Co prawda jest u mnie na drugim miejscu w zestawie pielęgnacyjnym, po tym jak zdetronizowała go pomadka Sylveco, o której się już rozpisywałam. Koniec końców nie wiem, czy nazywać go masełkiem, czy może lżejszą wazeliną do ust o przyjemnym zapachu jednak wiem, że będę go używać w ciągu dalszym z niekłamaną przyjemnością.

3 komentarze:

  1. Mam malinową wersję i bardzo lubię, ale chcę wypróbować właśnie waniliową :)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam karmelową i malinową wersję, ale zdecydowanie bardziej podszedł mi karmel :) ta wygląda równie dobrze!

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)