6/13/2016

Średniaki pustaki. Ziaja/Eveline/Nivea/Una/Inglot/L'biotica

Średniaki to kosmetyki, które zużyliśmy ale specjalnie nam w pamięć nie zapadną. Ja nazbierałam kilka takich okazów, a oto i one:
Na początek dwa produkty od L'biotica. Pierwszy z nich to głęboko oczyszczające plastry na nos.
Z tyłu opakowania obrazkowa instrukcja zastosowania. Fajnie bo plasterki mają być na dziobie ok. 15 minut więc nie za długo np. w porównaniu do czarnych chińskich masek, które potrafią zastygać 40min. Nie zgodzę się ze stwierdzeniem producenta, iż przeznaczone są do " usuwania uporczywych, trudnych do usunięcia zaskórników i zanieczyszczeń". W takich przypadkach wierzę w inne typy oczyszczania;) Plasterki usuwają jakieś 5% wyhodowanych przeze mnie zaskórników;) Uznałam, że się nie poddam i znajdę jeszcze jednego testera- mój chłopak sprawdził się idealnie :D U niego efekt był podobny. To nie tak, że plastry kompletnie nic nie zdziałały, ale wynik po prostu okazał się bardzo mierny:/ .

Drugim produktem jest regenerująca maska do stóp także od L'biotica. I tu znowu lekkie fiasko. Stópki sobie wypeelingowałam, pozdzierałam i bach! Nałożyłam te nasączone serum skarpetki na 45 minut. Na początku podekscytowana myślę: cudo! I z gładkimi stópkami idę nyny. Niestety cały urok spłynął do ścieków wraz z porannym prysznicem. Myślę no nic- zrobię jeszcze jeden taki okład, może on jakoś pomoże. I znowu to samo- do pierwszego zmycia stopy są gładkie, potem efektu brak. I co? I chyba gliceryna zawarta na drugim miejscu w składzie daje efekt wygładzonych stóp a potem ją usuwamy wraz z kąpielą. Podsumowując to dość droga bajka, by wydawać tylko na stopy po ok. 25-30zł na tydzień (licząc po dwa zabiegi). Sądzę, że profesjonalny pedicure będzie bardziej opłacalny i długotrwały. Nie neguję kompletnie tego typu produktów do stóp natomiast nie ma co wierzyć, że zadziała magia i po dwóch użyciach macie stópki niemowlaczka.
Tu zaczniemy od prawej:
Nivea, ujędrniający żel-krem antycellulitowy Q10. Powiem tak: cellulit przy nim nie drgnął (no chyba, że jak biegłam:P). Producent zastrzega, że efekt ujędrnienia będzie po 2 tygodniach, a redukcji cellulitu po 3 tygodniach. Problem jest tylko jeden- do 3 tygodni to będziecie musieli kicać po nowe opakowanie bo specyfik jest mało wydajny. Do gustu przypadła mi jego formuła, faktycznie lekko żelowa, szybko się wchłaniająca i nie pozostawiająca filmu na skórze. Skóra na udach (bo tam go stosowałam) stała się wygładzona jakby poprzez nawilżenie ale jakiegoś widocznego efektu ujędrnienia po jednym opakowaniu nie zauważyłam, a obserwowałam bacznie ;)
Ziaja, żel myjący, normalizujący, liście manuka. O tym gagatku pełno na forach beauty. Jak dla mnie pozostawiał odczucie dobrze oczyszczonej skóry, mocno się pienił, niestety po umyciu dość silnie ściągał ale był mega wydajny i tani. To tylko żel więc zadanie swoje spełnił. Nie wrócę do niego bo chciałabym czegoś delikatniejszegona przyszłość dla mojej cery.
Ziaja, pasta do głębokiego oczyszczania twarzy, liście manuka. Pastę stosowałam raz na tydzień. Mikrogranulki (o których teraz głośno) mocno peelingują skórę, a więc dla wrażliwców średnio rekomendowany produkt. Pory są faktycznie oczyszczone. Do pasty może kiedyś wrócę, ale stosując ją tylko na moją nieszczęsną strefę T gdzie skóra jest skłonna do przetłuszczania i powstawania zaskórników. Nie wyobrażam sobie szorować mojej miejscowo naczynkowej cery:P
Od lewej:
Inglot, Liquid Eyeliner. Nie wiem, ale chyba to moje 4-te opakowanie. Jako szczyl tylko jego używałam i chyba wiem dlaczego. Bo jest prosty w obsłudze jak budowa cepa, a malowanie nim kresek to łatwizna. Niestety teraz ceny Inglota mnie zaskakują, to raz, a dwa moje oczekiwania względem trwałości nieco wzrosły. Mimo wszystko może kiedyś tam jeszcze raz spojrzę w jego kierunku:)
Eveline, Volumix Fiberlast. Maskara do rzęs z którą niejedno przeszłam. Jedni uwielbiają, drudzy nie akceptują. Mi w pamięć zapadnie jako ta, która czyniła moje rzęsy niczym pajęcze nóżki-może i długie ale mega cienkie. Poza tym w ciągu dnia traciła na intensywności koloru. Plusem jest dość gęsta, silikonowa szczoteczka. Gdy formuła tuszu odrobinę zastygła to na szczęście dało się budować drugą warstwę by rzęsy wyglądały jakoś bardziej przyzwoicie:/ Złote opakowanie? Fajnie, ale nie skusi mnie ono do ponownego zakupu tej maskary, zwłaszcza, że w kolejce do testowania czeka jej siostra:/
Essence, Get Big Lashes, triple black. Maskara jest na prawdę zacna. Po tak długim użytkowaniu,
a to już ponad pół roku nadal byłabym w stanie pomalować nią rzęsy. Jedno co mi nie podeszło to ogromna szczota. Szybciej zrobię nią sobie smokey eyes aniżeli wytuszuję rzęsy. Gdy tak
z ciekawości tą maskarę aplikowałam inną szczoteczką, to efekt był naprawdę bardzo ładny. Dla fanów dużych szczot jak najbardziej jest ona na tak. Wydajna, tania, nie zasycha za szybko, pogrubia.
My Secret, beżowa kredka na linię wodną. Chociaż ten oszczapek nie wygląda jakby kiedyś miał być kredką, to faktycznie takowe zadanie spełniał. Kredka bardzo ładnie wygląda na linii wodnej, otwiera optycznie oko. Jest tylko jeden mały problem: moje płaczliwe oczy pozbywają się jej w tempie natychmiastowym. Nie minie pół godziny, a ja już nie mam śladu po kosmetyku.
GlamSponge. Wybaczcie za jego wygląd ale to już sędziwy dziadziuś, którego za chiny nie potrafiłam doprać. Pomimo, że z gąbeczki z czasem zrobił mi się gniotek to i tak jej używałam bo była miękka. Teraz czas się rozstać po tak długim czasie użytkowania.
Una, cień do powiek 01. Nie wiem po dziś dzień co to za firma ale pewnie zdobyłam ją na Allegro. Cienie są średniej jakości, powiedziałabym, że adekwatne do niskiej ceny. Słabo napigmentowane. Nie używam ich bo mam parę zdecydowanie lepszych sztuk w zanadrzu.
Boots, Natural Collection, błyszczyk. Błyszczyk ma spore drobiny do których mam lekką awersje. Do tego klei się dość mocno i jest wyczuwalny na ustach:/ Do tego zapach słodkiego kleju:/ Bye.

Któraś ma podobne odczucia co do wymienionych kosmetyków? A może wręcz zupełnie inne? Chętnie się dowiem:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)