6/16/2015

Dziś nie bijemy! Ale kto się przyzna?...

Cześć! Witam Was wszystkie bardzo serdecznie. Pomimo, że wszechświat chyba zmówił się bym straciła całą swoją cierpliwość, robię kilka głębszych wdechów i przechodzę do tematu.
Niektóre osoby idą tam pod osłoną wielkich okularów, rozglądając się nerwowo przed wejściem. Inne ignorują otaczający je świat i wchodzą nieskrępowane. I jest jeszcze trzeci typ, który wręcz obwieszcza wszem i wobec, że tam był bądź się wybiera.
O czym mowa? Którejś już się nasunęła odpowiedź? Podpowiadam: zakupy... tanio... odzież... Tak! Chodzi o ciucholandy/szmateksy/secondhandy (jak zwał tak zwał) :P
Patrzę na moją szafę i... uświadamiam sobie, że zdobyczy z 'takich miejsc' mam spoooro. Naprawdę. I niekiedy jestem dumna z tego, bo najprawdopodobniej zaoszczędziłam 80% ceny pierwotnej, a jak na mój skromny budżet to dużo. Zawsze boli mnie serce gdy mam wydać pieniądze na ubrania, no bo powiedzmy sobie szczerze, że cena 60zł za chiński t-shirt oznaczony logo danego sklepu to przesada.
Na pytanie ludzi skąd mam daną rzecz zawsze mam problem z odpowiedzią. Bo niby nie wstyd. Bo niby zaradność, a teraz to już swego rodzaju nawet moda.
Sporo koleżanek komentuje nowy zakup: no żartujesz?! Tylko tyle zapłaciłaś?! Nienawidzę Cię:D
Są także takie jednostki, które odpowiedzią czują się zażenowane i rozdziawiają buzię w konsternacji.
Zdaję sobie sprawę, że tak samo jak od kosmetyków, jestem uzależniona od ciucholandów. Oczywiście chodzi się czasami do sieciówki (już pomijam kwestie butów, torebek i bielizny bo to dla mnie sprawa jasna:)) lecz później niemal płonę ze złości (czy tam wstydu) kiedy mijam drugą osobę danego dnia ubraną w to samo. Lubię mieć inaczej. Lubię mieć po swojemu.
Teraz pytanie do Was? Jak Wy zapatrujecie się na takie zakupy? Chwalicie się koleżankom jeżeli wygrzebałyście jakąś perełkę ubraniową za gorsze?
Zastanawiam się, czy od czasu do czasu nie wrzucać moich małych zdobyczy właśnie tu i pokazać ile kasy można zaoszczędzić (a potem wydać w drogerii w moim przypadku :P ;)) Nie jestem fashiongirl i inne fashion-coś-tam, o co to to nie! ;) Ale czasami aż rozpiera mnie, że 'te Levis'y kosztowały mnie 10zł a tamten dopasowany żakiet 15zł' ;)
A więc czy szmateksy to nadal wstyd czy już nowa moda? Dzielcie się opinią;)

2 komentarze:

  1. Ubrania kupuję rzadko albo bardzo rzadko ale zdarza mi się zagościć na ciuchach. Nie mam problemu ani z pojawieniem się tam, ani z powiedzeniem o tym znajomym. Wiem jednak, że wiele osób ukrywa się z tym, wstydzi, kręci, nie rozumiem tego ale szczerze powiedziawszy to mi to wisi i powiewa.. to one mają problem nie ja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam swój ulubiony lumpex i znajduje tam perełki za 2 zł:P Np mam 11 par spodni jeszcze z metką każda sztuka za 2 zł:P ale się nie chwale, nie rozmawiam o tym, a jakby ktos zapytał to nie mam problemów z odpowiedzią...

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)