6/25/2015

Podsumowanie promocji...

Jako, że wczoraj był ostatni moment by coś zdobyć w promocji w Naturze, postanowiłam zamknąć się na cały dzień w czytelni, co by mi tylko do głowy nie strzeliło przejść się tam po raz kolejny. Wychodząc na przerwę obiadową, patrzę na moje stopy a one rwą w stronę.. Centrum handlowego! No to krzyczę do nich: stać, dość tego, zawracamy! Jakimś magicznym sposobem, jakby miały bezpośrednie połączenie z moimi ustami;P zawróciły:) Na moje szczęście...
Ogółem robiłam kilka podejść do zakupów. Teraz jestem tak zrujnowana, że czuję mdłości jak myślę o zapłaceniu za cokolwiek;)
Przedstawię Wam króciutko co wpadło mi w łapy. Teraz jestem tak sowicie zaopatrzona, ze gdybym nawet coś chciała kupić, to pewnie już to gdzieś tam mam... Wiem, że miałam postanowienie ale wytrwałam w nim chyba maksymalnie miesiąc. Jestem słaba.
Zaczynam od podejścia numer jeden:
Tak, ja jeszcze nie zaznałam tej dobroci jaką jest kamuflaż z Catrice i chyba najwyższa pora to zmienić. Przyznam się, że osobiście nieczęsto potrzebuję aż tak mocnego krycia, ale jak się tam 'malnie' od czasu do czasu kogoś to się przyda na 100%.
Grzebyk z Inglota trafił zupełnie przypadkowo;) Dobrze mieć czym rozczesać posklejane rzęsy jak oryginalna szczoteczka jest iście do bani:/
Dwa rozświetlacze z My Secret... Wiem, że mam fioła na punkcie rozświetlonej cery. I to będzie absolutnie mój ostatni. Jeden z ptaszków opuści mnie i pofrunie niedługo do osoby mi jeszcze nieznanej ;)
Sensique wydało nową kolekcję róży. Zawsze marzyła mi się taka rozmyta brzoskwinka i look świeży niczym rosa o poranku.O pigmencie z Kobo SeaShell chyba każdy już słyszał.
Podejście numer dwa:
Biała kredka to must have. Miała być z NYX'a, jest z My Secret. Zobaczymy jak się spisze.
Do bibułek matujących chyba muszę się przekonać bo moja cera zmienia się. Jak kiedyś zawsze matowa tak teraz wariuje i odbija światło niczym lustro.
Cienie z Kobo (117 i 138). Ja nie wiedziałam, jak przyjemnie się nimi pracuje do póki nie wbiłam w nie pędzla. Skupiam się tu na matowych bo z tymi metalicznymi to taka średnia dla mnie zabawa:/
Podejście numer trzy:
Pomarańczowa szminka z My Secret. Zawsze chciałam mieć taki kolor. Niezwykle dyskusyjny, rzucający się w oczy ale uznałam, że za niecałe 6zł jestem skłonna ponieść to ryzyko.
Kobo i matowych cieni ciąg dalszy (tu numery 101 i 121). Już czekam by malnąć nimi coś mrocznego :D
Star Dust z My Secret. Uważam, że będą dobrym dopełnieniem makijażu wieczorowego.
No i w końcu się zdecydowałam na bronzer z Kobo w najciemniejszym odcieniu! I nie żałuję, absolutnie. Co prawda trzeba z nim oszczędnie ale efekt na prawdę mi się podoba. Pięknie zaznaczone kości policzkowe to jest to :)
Podejście numer cztery:
Dosłownie w ostatniej chwili w Naturze wyłożyli serie limitowane jak z Essence tak i z Catrice. Pędzel niby do różu, ja myślę, że sprawdzi się dobrze do pudru jak i bronzera jako ze jest ścięty lekko po skosie. Błyszczyk z My Secret ma tak niepowtarzalny dla mnie kolor, że no musiałam...
I słodziaszne serduszka-róże z wersji limitowanej! Ktoś byłby chętny na takiego cukierasa?
Już nie wspomnę, że łażę już bardzo długo za brązowym tuszem bo przecież ile można czernić te oczy;) Ma być au naturel. Prawie :)

Oj jest co próbować. W sumie tego tyle, że nie wiem od czego zacząć. Chyba muszę stać się bardziej obowiązkowa:)

1 komentarz:

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)