4/08/2015

L'oreal, seria True Match, podkład N1 oraz korektor nr 1 IVORY

Ten podkład wywołał burzę na niejednym z portali kosmetycznych i nic w tym dziwnego. Moja reakcja na oba kosmetyki także nie była jednoznaczna.
Pierwsza aplikacja a moja reakcja wyglądała w przybliżeniu tak: 60zł za coś takiego?! Co za oszustwo!
Piąta aplikacja przebiegła nieco spokojniej: dobrze, że kupiłam go za 30zł w promocji... No niech będzie...
Ósma aplikacja: mmmm fajny ten podkład, podoba mi się!...
I bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze... Ja sama dopiero po czasie wywnioskowałam, co miało wpływ na tak szybką zmianę mojego nastawienia do tego kompletu.

Na pierwszy ogień idzie podkład.
APLIKACJA: tu chyba zaczęła się przygoda od nienawiści do miłości. Nakładany płasko ściętym, niezbitym, syntetycznym pędzlem nie sprawdzał się zbytnio na skórze suchej. Robił 'mazy' i bardzo podkreślał suche skórki już po chwili. Nakładany ruchem stęplującym, pędzlem bardziej napakowanym włosiem, utrzymywał się zdecydowanie dłużej oraz dawał lepsze krycie. Nałożony gąbeczką wyglądał najbardziej naturalnie, stapiając się lekko ze skórą, krycie jest lżejsze, w kierunku średniego (aczkolwiek ja nie potrzebuję większego). Ten sposób przypadł mi najbardziej do gustu. Nakładany paluszkami... krycie ma najsłabsze a i wydaje mi się, że traci na trwałości.
CENA: to w zależności od miejsca zakupu 30-60zł. Sześć dych.... No aż ciężko mi się robi...
DOSTĘPNOŚĆ: praktycznie każda drogeria stacjonarna i internetowa.
KOLORYSTYKA: tu firma L'oreal naprawdę się wykazała:) Jak dotąd wszystkie pozostałe ich podkłady były dla mnie o tysiąc odcieni za ciemne i zbyt pomarańczowe. Tu jednak mamy do czynienia z ogromnym wyborem kolorów w odcieniach chłodnych, ciepłych i neutralnych. Kolor nr N1, który posiadam jest dla mnie idealny nawet zimą! Barwa nie za różowa, nie za żółta. Bladzioch  jest zadowolony wreszcie :D Dodatkowo cała filozofia tej serii obraca się wokół założenia, że kosmetyk będzie się lekko dopasowywał do naturalnego kolorytu naszej skóry. Faktycznie zmienia się jego odcień ale tylko odrobinę.
KONSYSTENCJA: dość płynna, na buzi dająca pudrowo-satynowe wykończenie, potrzebuje przypudrowania w jedynie strefie T.
KRYCIE: średnie, które możemy stopniować.
OPAKOWANIE: szklana, elegancka buteleczka z pompką i plastikową nasadką. Podkład długo musi stać byśmy mogły wypatrzyć po czasie gdzie jest aktualna jego granica.
TRWAŁOŚĆ: z moich obserwacji wynika, iż zależy zdecydowanie od sposobu aplikacji więc tu wracam się do puntu APLIKACJA. Przy nakładaniu go gąbeczką utrzymuje się na skórze ok. 6h spokojnie, wyciera się niestety w miejscach newralgicznych czyli czubek nosa, brody. Lubi transferować. Jeżeli słabo go przypudrujemy to po ok 4h dotykając paluchem buzi zobaczymy jak zostaje na dłoni. Kiedy nakładałam go mało zbitym pędzlem syntetycznym to fluid znikł w trymiga z twarzy, stąd to kiepskie pierwsze wrażenie.
WYDAJNOŚĆ: zważywszy na bardzo płynną konsystencję 2 pompki to minimum by pokryć całą twarz. W zależności jakiego akcesorium używamy nawet 4 pompki (pędzel) schodzą na wyrównanie kolorytu twarzy.

Dlaczego kupiłam?
Małą karierę na YT robił brat bliźniak podkładu True Match czyli jego amerykańskie wydanie a, że miałam okazję dorwać stacjonarnie wersję europejską za pół ceny postanowiłam zaryzykować.
Największa wada?
Nienawidzi się z suchymi skórkami, wygląda to mało apetycznie.:/ Lubi trochę transferować na ubrania i znikać w miejscach narażonych na otarcia.
Wyjątkowa zaleta?
Wybór kolorystyczny. Jeżeli ktoś jest takim bladziochem jak ja to tu może znaleźć ostatnią deskę ratunku. Juupiii! ;)
Podsumowanie.
Mam cerę suchą i gdy tylko płata mi ona figle to podkład idzie w odstawkę bo jakakolwiek sucha skórka jest widoczna z daleka. Nie narzekam na niego gdy moja buzia uspokoi się, ponieważ wtedy podkład nałożony gąbeczką wygląda cudnie. Raz robiłam eksperyment mieszając owy fluid z jednym z serii Rimmel'a by go przyciemnić. Mieszanka wytrzymała bez drgnięcia całą noc i to na cerze normlanej w kierunku tłustej. Zastanawiam się kto będzie idealnym odbiorcą dla tego podkładu. Zadowolone powinny być osoby z cerą normalną. Mam obawy, że u cery tłustej będzie bardzo szybko znikał. Wniosek wysnuwam jeden: bez gąbeczki nie biorę się za jego nakładanie.


Co powiecie na stworzenie porównania naszej europejskiej wersji tego podkładu do jego amerykańskiego brata? Proszę o sugestie:)

Teraz zajmę się korektorem.
APLIKACJA: każdy korektor nakładany palcami wygląda najbardziej naturalnie stapiając się pod wpływem ciepła dłoni ze skórą no i tak jest też w tym przypadku. Palcom dorównuje jedynie gąbeczka (co preferuję ze względu na wygodę gdzie nie muszę myć rąk po każdym etapie makijażu)
CENA: w promocji bądź drogeriach internetowych okazjonalnie od 20zł- 40zł
KOLORYSTYKA: do wyboru mamy teoretycznie 9 odcieni odpowiednio do tonów ciepłych, zimnych, neutralnych. Zastrzelcie mnie ale czy któraś widziała ten pełen wybór na półce sklepowej? Maksymalnie raz trafiły mi się dostępne 3 kolory. Ja mam najjaśniejszy nr 1, który jest typowo żółty co widać na zdjęciu w porównaniu z neutralnym kolorem podkładu.
KONSYSTENCJA: dość treściwy korektor jednak o wcale nie ciężkiej konsystencji.
KRYCIE: zadowalające. Kosmetyk spokojnie daje sobie rady z moimi zasinieniami pod oczami neutralizując je. Przykrywa także lekkie zaczerwienienia.
OPAKOWANIE: forma typowego 'błyszczyka' z gąbeczkowym aplikatorem. Jest to na tyle niewygodne ponieważ nie mamy szans wykorzystać korektora w 100%:/ Nie lubię marnować  kosmetyków, zwłaszcza tych dobrych a tu nie mamy szans go wydłubać ani przeciąć opakowania.
TRWAŁOŚĆ: zdecydowanie dłuższa niż podkładu. Konsystencję ma lekko zastygającą ale nie zauważyłam by powodował przesuszanie skóry pod oczami a stosuję go codziennie od dobrych 4 tygodni.

Dlaczego kupiłam?
Lubię stosować równocześnie kosmetyki z tej samej serii. Korektorów też nigdy dosyć a poza tym ma ładny kolor.
Największa wada?
Opakowanie, w którym pozostanie nam niewykorzystane jakieś 15% całości.
Wyjątkowa zaleta?
Trwałość ląduje na pierwszym miejscu. Ładnie maskuje także moje cienie pod oczami, co w zupełności mi wystarczy.
Podsumowanie.
Początkowo nie polubiłam się z tym korektorem ale chyba wynikało to z jego niedocenienia ponieważ przed nim używałam korektora Bourjois Healthy Mix, który jest dla mnie guru. Szybko jednak się otrząsnęłam używając innego, przeciętnego korektora i już miałam porównanie z jakim gagatkiem mam do czynienia. Sam koretkor delikatnie zastyga nie zbierając sie tym samym w zmarszczkach wokół oczu. Szkoda, że firma L'oreal nie zmieni formy opakowania no ale cóż...

5 komentarzy:

  1. Podkład całkiem niedawno opisałam u siebie. Uwielbiam go i wrócę do niego jak tylko skończę się męczyć z podkładem Catrice ... Korektor mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Na początku też się wściekałam, że taka nietrafiona inwestycja. Jakbym robiła test na żywo to podkład by poleciał na dzień dobry do kosza. Dopiero eksperymentowanie ze sposobem jego aplikacji pozwoliło mi się z nim oswoić:)

      Usuń
  3. Ja ten podkład nawet lubiłam, ale korektora nie miałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo nie lubię tego korektora, za to moja mam go uwielbia :)

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)