3/30/2015

GlamSPONGE czyli moja opinia o gąbeczce do makijażu

Kiedy właścicielka sklepu Glam Shop wypuściła serię swoich akcesoriów do makijażu, pierwsze na co zacierałam ręce była właśnie gąbeczka. Nadal nie zebrałam się na oryginalną wersję Beauty Blender'a ponieważ bądźmy realistami-kiesa boli, i gdybym miała wydać 80zł na raz to obawiam się, że sumienie zadręczałoby mnie przez kolejny miesiąc.
Glam Sponge dostałam jako prezent i była ona moją pierwszą gąbeczką ever. Początkowe wrażenie było zdecydowanie pozytywne. Strasznie obawiałam się jednak, że czarny kolor będzie podbijał każde zanieczyszczenie, które pozostanie niedoprane. Pierwsze użycie! O jaka byłam podekscytowana. Wszystko idealnie wykonałam z instrukcjami Hani. Gąbeczka spuchła niemal dwukrotnie po pierwszym namaczaniu. Była milutka w dotyku, wcale nie za twarda, po odciśnięciu wody natychmiast wracała do swojego pierwotnego kształtu. Lecz tak pięknie nie było długo... Tu jajeczko zaraz po rozpakowaniu:
A tak oto prezentuje się na chwilę obecną:
I nie myślcie, że nie próbowałam go doprać.

CENA: 19zł za sztukę. Jeżeli zamawiamy tylko tą jedną rzecz, to musimy doliczyć cenę dostawy co daje kolejne 10-15zł więc całość nie maluje się w tak różowych barwach:/
"DATA PRZYDATNOŚCI": Używam gąbeczki już pełen miesiąc. Co prawda straciła trochę :/ na jakości lecz gdyby wykluczyć kolejne niespodzianki to pewnie użytkować będę mogła ją przez kolejny miesiąc. Codziennie jest ona prana, używam do tego tylko naturalnego mydła, żadnych silniejszych detergentów. I tu ważna sprawa. Przez pierwszy tydzień używania, jajeczko było sprężyste i po odciśnięciu nadmiaru wody momentalnie wracało do swojego kształtu. Z czasem struktura stała się bardziej gumiasta i zaczęła 'zapamiętywać' kształty a więc jak ją odcisnęliśmy, tak też zostały odbite na niej ślady palców. Tak jest po dzień dzisiejszy. Gąbeczka jest nadal bardzo miła w dotyku ale brak jej sprężystości. Domywa się... w stopniu zadowalającym, czarny kolor trochę stracił na intensywności. Pierwsze pęknięcie pojawiło się po 3 tygodniach codziennego używania. Póki co powierzchnię gąbeczki zdobią dwie rysy.
DOSTĘPNOŚĆ: tylko internetowa sprzedaż na oficjalnej stronie Glam Shop'u. Niestety gdy tam zaglądam, często występują braki w magazynie tego, czy innych produktów.
FORMA/FAKTURA: jajeczko przychodzi do nas opakowane w byle oto foliowy woreczek z naklejką zawierającą instrukcję postępowania podczas pierwszego zastosowania i kolejnych. Niestety do mnie naklejka dotarła w 50% bo w paczce gdzieś się przykleiła i tam już pozostała. Tu na ratunek spieszy nam internet, a w nim filmy instruktażowe jak z Glam Sponge postępować. Co do faktury, jest ona delikatnie porowata.
UŻYTKOWANIE: gąbkę będę tak długo eksploatować jak to tylko możliwe. Jest wykonana z  przyjemnego w dotyku materiału. Podkład nałożony tym aplikatorem ładnie wtapia się w skórę twarzy. Czasami niepokojącym jest dla mnie fakt, iż gąbka czasami lubi jakby 'zabierać' nam podkład z buzi więc umiejętnie musimy się nią posługiwać. Na taki efekt jednak składają się inne czynniki takie jak rodzaj podkładu i krem zastosowany jako baza.

Dlaczego kupiłam?
Prezenty, prezenty hej! ;)
Wyjątkowa zaleta?
Czy to podkład, czy to korektor, oba produkty nałożone Glam Sponge wyglądają bardzo naturalnie na skórze.
Największa wada?
Gąbeczka po odciśnięciu nadmiaru wody nie wraca do kształtu z 'przed' czyli automatycznie mamy akcesorium o mniejszej powierzchni. Zrobiła się troszkę... Ktoś pamięta gniotki z dzieciństwa? No to właśnie taka. Zapamiętuje kształt i nie wraca do postaci idealnego jajeczka. Coś niecoś widać na zdjęciach.
Podsumowanie.
Nie wiem czemu Glam Sponge straciło swoje właściwości:/ Według mnie nadal powinna zachować po odciśnięciu swój pierwotny kształt a co najważniejsze objętość! Bo im ona większa to i aplikacja podkładu staje się szybsza. Ciężko mi też rozważać cenę. 19zł niby nie majątek, ale świadomi, że produkt możemy zamówić tylko z tej jednej strony internetowej a np. nie mamy ochoty na dodatkowe zakupy to cena wzrasta do ponad 30-35zł za sztukę:/ W tym momencie nie wiem czy nie wzięłabym się za rozpoznanie na ebay'u amerykańskim i nie próbowała oryginalnego BeautyBlender'a zakupić w jakimś 2-paku na spółkę z przyjaciółką. Dołożyłabym trochę ale już wreszcie byłabym w posiadaniu tego magicznego akcesorium. Odnoszę także wrażenie, że gąbka Glam Sponge chłonie nieznacznie więcej podkładu od jajeczka firmy ebelin (którego recenzję znajdziecie TU). Koniec końców jestem zadowolona z prezentu aczkolwiek gdyby to mi przyszło zapłacić 35zł i mieć średni komfort jej użytkowania to srogo bym się rozgniewała.

Przyznawać się :) Która ma i używa? Jak bardzo Wasze opinie odbiegają od mojej? Jestem bardzo ciekawa czy tylko mi Glam Sponge sprawiła takiego psikusa:/ ... 
A może któraś jest w posiadaniu gąbeczki z Real Techniques?

Obu gąbeczek czyli tej z firmy ebelin i Glam Sponge będę eksploatować do granic ich wytrzymałości. Gdy będą dawać ostatnie tchnienie wezmę się za nie od... wewnątrz. Z chęcią zobaczę co w nich siedzi po takim czasie używania no i będzie to ostateczne ich porównanie.

2 komentarze:

  1. Zastanawiałam się nad taką właśnie:)
    Pozdrawiamy i powodzenia w blogowaniu :):)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja posiadam gąbeczkę Glam Sponge, zakupiłam ją razem z zestawem pędzli, moja siostra również ją zakupiła i jeśli mam być szczera więcej się na nią nie skuszę, użyłam ją może 10 razy i wygląda jakby była używana przez rok!!!, po trzech tygodniach miałam również problem z całkowitym doczyszczeniem gąbeczki, poza tym popękała i zaczęła się kruszyć tzn. na twarzy zostawiała mi resztki gąbki, tragedia!!!!Ten sam problem wystąpił u siostry, więc niewiem w czy szkopuł, ale wiem jedno na kolejny zakup się nie skuszę. Następnym razem wypróbuję ebelin, zobaczymy jak się sprawdzi, albo zainwestuję w Beauty blender.

    OdpowiedzUsuń

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)