2/23/2015

Zerujemy!

 Czyli denko nr 1/2015

Zmiany... Wszędzie zmiany. No i pierwsze wiosenne promienie słońca. To wszystko sprzyja porządkom a więc pora uszczuplić szafę z kosmetykami. 
Lubię akcje typu 'denko' bo to krótki opis danego kosmetyku, a przecież nie każdy z wymienionych tu zasługuje na pełną recenzję. W sumie można by streścić całe denko do opisu: tak, sprawdził się/nie, nic z tego. ;)

Jedziemy według numeracji:
  1. Szampon John Frieda, sheer BLONDE, go blonder Szampon dobrze sprawdził się jako zwykły produkt do mycia włosów. Nie zauważyłam łupieżu podczas jego stosowania. Włosy także dość dobrze się rozczesywały a przyjemny zapach umilał aplikację. Tylko jest jedno ale... jego cena regularna to ok 30zł za 250ml. Sporo? Jeszcze bym przeżyła (bo od czego są promocje) gdyby spełniał swoje główne zadanie. Podobno 'w widoczny sposób rozjaśnia włosy'. Tak właśnie, podobno. Nie zauważyłam by chociaż pojedyncze pasma zmieniły odcień. Nie pokuszę się więcej o zakup tego produktu. Będę po prostu szukać dobrej pielęgnacji ale w niższej cenie.
  2. Schwarzkopf Gliss Kur, ULTIMATE VOLUME, Regeneracja i objętość, łatwe rozczesywanie Odżywka bez silikonów, która działa błyskawicznie. Wystarczy 5 minut na włosach i rozczesywanie staje się bajecznie proste:) Nie obciąża włosów, są one przyjemnie miękkie. Do takiej odżywki mogłabym spokojnie powrócić chociaż wydajnością nie grzeszyła;) Może to też być w pewnym stopniu zasługa moich długich włosów, ale mimo wszystko porównując z innymi to wyczerpała się bardzo szybko.
    Kolejne 3 kosmetyki nie doczekały się osobnej recenzji ponieważ w żaden sposób nie zawróciły mi w głowie. Cała ta seria tworzona jest pod patronatem Rossman'a i dostępna chyba na każdą kieszeń.
  3. RIVAL de Loop, Clean&Care, Creme Peeling Peeling ma konsystencję faktycznie dość kremową ale za to już drobinki nie są tak drobno zmielone jak to jest napisane na opakowaniu. Wiem, iż nie przepadam za tak dużymi drobinkami kiedy część 'pouciekała' i masowałam gołymi opuszkami palców buzię. Zaciekawiło mnie jak będzie się sprawdzać zawartość prowitaminy B5 i hialuronu oraz peelingu z pestek moreli bo brzmi dość zacnie ale efektu WOW ciężko się dopatrywać.
  4. RIVAL de Loop, 24- HYDRO-KOMPLEX Miał być to przebój z podwójną dawką hialuronu oraz z pantenolem. Hitem się nie stał niestety. Na dzień żel się pod makijaż nie nadawał bo nie wchłaniał się całkowicie i nierównomiernie nałożony podkład był gwarantowany. Na noc już lepiej bo budziłam się z porządnie nawilżoną buzią. Czar pryskał niestety po zmyciu ochronnej warstewki. Zostawało może z 40% pierwotnego nawilżenia. Alkohol w składzie jest wyczuwalny. Z zapachu przypomina męski perfum. Żel zamknięty jest w szklanym opakowaniu z pompką co daje odczucie jakoby produkt był bardziej 'ekskluzywny'.
  5. RIVAL de Loop, Clean&Care, żel do mycia twarzy Nadaje się do pielęgnacji niewymagającej skóry. Poza tym pachnie mi trochę 'mydlanie' :/ Z głębszymi zanieczyszczeniami nie daje sobie rady. Dość wydajny.
  6. BOURJORS PARIS, healthy mix, Correcting CONCEALER  Mój kolor to nr 51. Początkowo używałam go z podkładem z tej serii. Oba produkty sprawowały się bardzo dobrze. Zastępcę tego korektora już mam w szafce, co dowodzi jak bardzo jestem z niego zadowolona. Świetnie się utrzymuje przez cały dzień, ma odpowiednie krycie. Żadne cienie pod oczami nie przebijają a i z zaczerwieniami daje sobie rady. Lekko zastyga i nie wchodzi w załamania. Dla mnie rewelacja.
  7. Lovely, Magic pen anti-redness
    Niedrogi ale i pojemność nie największa. Ciężko mi tolerować jego zapach. Typowy zielony korektor w płynie, wykręcany. Czasami sam mechanizm może szwankować, bo kręcę i kręcę i nic a potem... Mam tyle produktu, że nie wiem co z nim zrobić. Zapach mnie odrzuca więc do niego nie powrócę inaczej spisywałby się całkiem przyzwoicie jeżeli chodzi o kamuflowanie zaczerwienień.
  8. Bielenda, fruit bomb SPA, winogrono, masło do ciała, pielęgnacja+nawilżenie
    Przyjemny balsamik na lato kiedy owocowe, nienachalne zapachy się sprawdzają. Sam kosmetyk nie tworzył tłustego filmu na skórze. Zabrakło mi niestety głębszego nawilżenia. Miałam wrażenie, iż daje tylko chwilową ulgę bo po kilku godzinach skóra znowu potrzebowała nawilżenia.
  9. 3 lakiery:
    -EVELINE COSMETICS, miniMAX, quick dry& long lasting- lakier, którego żywot się bardzo szybko skończył(!), ponieważ zaczął się ciągnąć jak guma. Jeżeli chodzi o wytrzymałość lakieru to nie uwierzyłabym, że ma być to 9 dni. Zgodzę się na 4 i tyle.
    -Wibo, Nail growth, preparat stymulujący wzrost paznokcia- szybciej niż skończyłam opakowanie to lakier zmienił swoje właściwości. Zaczął zastygać małą wieczność na paznokciach a wcale długo go nie mam:/ Po 3 dniach od aplikacji lakier nieestetycznie żółknął:/ Jeżeli chodzi o stymulacje wzrostu paznokcia to nie mam zastrzeżeń bo faktycznie szybko rosły te moje pazurki. Odżywka za niziutką cenę więc może warto się przekonać czy zadziała. Ja jednak będę szukać dalej.
    -essence, gel-look, topcoat- wykorzystałam do cna. Co prawda ten żelowy efekt nie jest tak mocny jak się spodziewałam ale pomimo to, ładnie się błyszczy i utrwala.
  10. Fa, SPORT Double Power, 72h Double Protection
    Swoją drogą...zawsze się zastanawiałam po co te 72h?... Czyżbym miała się tyle nie myć? :P :P Zapach niegryzący się z perfum, natomiast już nie sięgnę po niego ponownie. Rozpylając go musiałam psikać a potem szybko uciekać bo inaczej wszechobecny pył podrażniał mnie tak, ze kaszlałam niczym gruźlik:/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Każdy komentarz ucieszy mnie jak dziecko kinder niespodzianka, więc z góry dziękuję;)